Artykuły Filmy i seriale telewizyjne Recenzje filmów i seriali telewizyjnych Sonic the Hedgehog 3 Recenzja filmu — zwolnij, niebieski jeż

Sonic the Hedgehog 3 Recenzja filmu — zwolnij, niebieski jeż

Dmitry Pytakhin
Czytaj w pełnej wersji

Sonic the Hedgehog 3 to kontynuacja jednej z najbardziej udanych serii filmowych o bohaterze gier wideo — niebieskim, super-szybkim jeżu Sonic. Pierwsze dwa filmy osiągnęły doskonałe wyniki w box office, więc wydanie sequela było tylko kwestią czasu. Prawda, filmy miały swoje problemy, ale wielu postanowiło je zignorować. Co więcej, nowa fala popularności wśród dzieci pozwoliła filmom na mocne zakorzenienie się w nowoczesnym przemyśle filmowym. Premiera trzeciej części miała miejsce już w grudniu. Nowy film zarobił solidną kwotę w box office i szybko został wydany cyfrowo, więc nie mogliśmy przegapić okazji, aby go sprawdzić. Jak wypadła trzecia część przygód Sonica? Opowiemy o tym w poniższej recenzji.

Szczerze mówiąc, nie możemy być nazywani fanami pierwszych dwóch filmów. Pomimo naszej miłości do postaci, oryginalny film okazał się zbyt prosty i dziecinny. I to biorąc pod uwagę, że film był oczekiwany przez ludzi w wieku 30+. Jeśli jesteś przyzwyczajony do takich projektów, które starają się dotrzeć do jak najszerszej publiczności, sytuacja tutaj jest odwrotna. Dorośli byli raczej rozczarowani, a fabuła była absolutnie nieimponująca. Przypomina to stosunkowo niedawny film animowany o Mario — The Super Mario Bros. Movie, w którym było mnóstwo żartów, których młodsi widzowie w wieku szkolnym nie zrozumieją. Sonic nie miał nic z tego.

Sequel miał być bardziej grandioszny, dodając geografię wydarzeń i szczyptę gagów, ale nawet za drugim razem film był zniechęcający. W najgorszych tradycjach przyjaźń uratowała wszystkich, Sonic nie mógł powiedzieć nic ostrzejszego niż słowo „tyłek”, a wszystko wokół było tak urocze i radosne, że oglądanie przypominało wlewanie słodkiego syropu do oczu. W tym samym czasie postacie nie otrzymały żadnego znaczącego rozwoju.

Sonic pozostał niemal taki sam jak wcześniej, ale uczył się istoty bycia prawdziwym bohaterem. Mały lisek Tails został pozostawiony bez żadnej historii i opisał swoje życie przed przybyciem na Ziemię w zaledwie jednym zdaniu. Tylko Knuckles był nieco intrygujący, a nawet wtedy tylko w kontraście do waniliowo-pozytywnych głównych postaci. To nie jest takie złe, jeśli skupisz się wyłącznie na dziecięcej publiczności, ale jest znacznie gorzej, jeśli weźmiesz pod uwagę film „dla wszystkich”. Nawet Dr. Robotnik, grany przez Jima Carreya, który wydawał się być odpowiedzialny za „dorosłe żarty”, zachowywał się, jakby był w komediowym porannym show. Wszystko to sprawiło, że oba filmy były raczej przeciętne i niepozorne.

W trzeciej części obiecano pokazać Shadowa, który, zgodnie z kanonem, był niemal całkowicie przeciwieństwem Sonica. Co więcej, postać zawsze była przedstawiana jako zimnokrwisty i bezwzględny antybohater, co teoretycznie powinno podnieść stawkę. Czy to zadziałało? Powiedzmy, częściowo. Kiedy Shadow po raz pierwszy pojawia się w filmie, rzeczywiście czuje się jak powiew świeżego powietrza. Cała drużyna niebieskiego jeża ponosi głośną porażkę, podczas gdy czarny jeż dominuje w każdej scenie. Teleportuje się zamiast biegać, potrafi obsługiwać broń palną i technologię, a nie ma nic przeciwko pomaganiu złym chłopakom.

Jednak szybko staje się jasne, że fabuła powtórzy sytuację z Knucklesem. Gdy tylko pojawia się dziadek Robotnika (również grany przez Jima Carreya), dosłownie demonstruje całym swoim zachowaniem, że będzie głównym i jedynym złoczyńcą. Pojawienie się „super dziadka” wyraźnie sugeruje jego prawdziwe plany, więc gdy wszystko układa się w całość, nie ma niespodzianki. Przy wystarczającym doświadczeniu w oglądaniu, trzecia część nie zaimponuje widzom powyżej 10 roku życia, a może nawet młodszym.

Naturalnie, sam Dr. Eggman również się pojawia. Tym razem nie jest tak karykaturalny, ale wciąż niezwykle przeciętny. Wydaje się, że Carrey nie miał za zadanie dodawania głębi. To jest jeszcze bardziej zabawne, biorąc pod uwagę słowa aktora o wstrzymaniu kariery, dopóki nie otrzyma naprawdę mocnego scenariusza. Jedyną naprawdę zabawną częścią jest interakcja dwóch Carreyów w jednej klatce. Wszystkie te występy, szczególnie taniec, są najlepszą częścią filmu, ale także najmniejszą.

Są też jawne luki fabularne. Na przykład bohaterowie bezpośrednio pytają Eggmana o jego rodzinę, ale on mówi, że nie ma nikogo i nigdy nie miał. Dosłownie kilka minut później pojawia się ukochany dziadek, który, oczywiście, był poza życiem doktora przez wiele lat, ale nie mógł całkowicie zniknąć z pamięci. Problem jest dodatkowo skomplikowany przez temat wnuczki starszego Robotnika, Marii, która ma być siostrą Eggmana. Doktor po prostu ignoruje fakt jej śmierci lub jakiegokolwiek związku, a sama dziewczyna nie ma nic wspólnego z rodziną.

Można by dodać, że mały Eggy mógł być tylko dzieckiem, gdy wydarzył się feralny dzień. W końcu nie znamy jego wieku. Innym wiarygodnym wyjaśnieniem jest to, że Maria nie jest biologiczną siostrą. Wszystko to mogłoby zapewnić przynajmniej jakieś zrozumienie takiego zachowania, ale problem polega na tym, że nie ma nic. Ani jednej frazy. Wszystko to dodatkowo dowodzi, że docelową publicznością Sonica the Hedgehog są dzieci, które nie muszą być obciążane skomplikowanymi dylematami moralnymi i międzyludzkimi powiązaniami postaci.

Największą porażkę, jak ją widzimy, można nazwać tzw. rodziną Sonica. Jeśli w pierwszych dwóch filmach jeż ewoluował przynajmniej w pewnym stopniu, teraz cała kolorowa trójka, w tym aktorzy ludzie, jest po prostu zamrożona w przestrzeni. Przez lata Knuckles pozostaje tak samo tępy i prostolinijny, Tails jest jedynie funkcją, a szeryf i jego żona nie zyskali żadnych nowych spraw, dzieci ani innych zmiennych. Wszystko to sprawia, że świat wokół głównego bohatera jest dekoracyjny i bez życia, a to już trzecia część.

Jedynym zwrotem akcji, który autorzy zamierzali poczuć jako kluczowy, ostatecznie nie wywołuje żadnych szczególnych emocji. Od razu widać, że to bajka i nikt nie umiera na zawsze. Trzecia część nie wydaje się pełnoprawną częścią numerowaną, ale raczej kolejnym odcinkiem długotrwałego sitcomu, w którym wszystkie wydarzenia są magicznie unieważniane na końcu, a postacie wracają do swoich zwykłych stanów po zwrotach akcji i konfliktach.

Jeśli chodzi o akcję, wszystko jest standardowe. Nie ma oszałamiających scen, ale radzą sobie z minimalnym programem jak zwykle. Gdy zajdzie potrzeba, niebieski jeż przyspiesza do takiego stopnia, że może biegać po wodzie, ale jeśli to niewygodne dla scenarzysty, Sonic nie może wyprzedzić sportowego motocykla. Dosłownie kilka godzin po obejrzeniu, już trudno przypomnieć sobie, co dokładnie wydarzyło się w filmie, a tylko zakończenie jest mniej więcej epickie. Walka między Sonicem a Shadowem okazała się przyzwoita, chociaż wciąż pozostają myśli, że walka dwóch „Flaszy” mogła być ciekawsza.

Tym razem Dr. Eggman również otrzymał osobistą walkę, a to... po prostu straszne. Karykaturalna walka jest nawet gorsza od gigantycznego robota z wąsami z drugiej części. Jeśli obejrzysz do końca, bezbłędnie zrozumiesz, o czym mówimy. Wydaje się, że Jim Carrey zrobił wszystko, co mógł z tą postacią, a jego pojawienie się w czwartej części, zasugerowane w scenie po napisach, byłoby zbędne. Aktor może robić clownadę, ale nawet teraz postać powiela siebie, a nie było żadnego rozwoju.

***

Podsumowując wszystkie wrażenia, Sonic the Hedgehog to przyzwoity film, ale dla najmłodszych fanów. Ci staroszkolni mężczyźni i kobiety z lat 90., którzy spotkali jeża na swojej pierwszej konsoli, niestety, nie są docelową publicznością serii. W podobnym stylu łatwo można stworzyć czwartą, piątą, a nawet szóstą część, ale nie doda to żadnej wartości ani nowych doświadczeń.

    O autorze
    Komentarze0
    Zostawić komentarz