Gry Genshin Impact Wszystkie recenzje Recenzja od karasy

Geishin Heart Attack. Gra, z której fani społeczności graczy kpią bez powodu. Gra, która sprawia, że ​​nawet najbardziej rozsądna osoba ma ochotę rzygać na samą myśl o niej, ALE JESTEM WYJĄTKOWY. Postanowiłem rzucić się w wir wydarzeń i po udanym wyjściu, okresowym naćpaniu się i ponownym zanurzeniu, sięgnąłem po tę recenzję.

Jeśli chodzi o fabułę, jest jedna, i początkowo całkiem interesująca. Jesteś kolejnym podróżnikiem anime, ALE! Masz siostrę (teraz czas krzyczeć „AAAAAAAA KOBIETO!!!”), a po Twojej ostatniej podróży jakiś półbog porywa Cię do nowego „pięknego” świata o nazwie Teyvat. To w zasadzie wstęp, najciekawsza i najbardziej zrozumiała część fabuły. Nie spodziewaj się tu ukrycia w stylu Dark Souls, ale bez 100 gramów alkoholu nie będziesz miał pojęcia, o co chodzi. Porozmawiajmy o rozgrywce. Możesz biegać, skakać i wspinać się po skałach. Zasadniczo, jeśli graliście w The Legend of Zelda: Breath of the Wild/Tears of the Kingdom, ta niezwiązana z walką część gry będzie wam znajoma (powiedziałbym nawet, że podejrzanie znajoma). Porozmawiajmy o walce. Opiera się ona na żywiołach, których jest siedem: Hydro, Anemo (wiatr), Geo, Pyro, Dendro (rośliny), Electro i Cryo.

Jak w każdej grze o podobnej mechanice, żywioły można łączyć, co zadaje większe obrażenia. W grze jest wiele takich kombinacji, więc nie będę ich wszystkich wymieniał. Jeśli chodzi o samą walkę, to zasadniczo polega ona na powtarzaniu klikania z precyzyjnym naciskaniem E i Q. Ale wszyscy pamiętacie, jaką grą jest Geishin Heart Attack, prawda? To gacha! Mechanika gacha dodaje walce własnego charakteru w postaci postaci i oddziałów. Masz drużynę składającą się z czterech bezdomnych o różnych żywiołach (nikt nie zabrania ci wzięcia jednego żywiołu, ale jest to niezwykle nieskuteczne) i musisz ich w odpowiednim czasie zmieniać. To tyle o walce, a teraz o rozgrywce w ogóle. Jest nudna, BARDZO NUDNA. Masz OGROMNY OTWARTY ŚWIAT, który możesz... O, przepraszam, powiedziałem „możesz”? Chodziło mi o to, ŻE MUSISZ go EKSPLOROWAĆ, bo tam są przedmioty do awansowania i pokonywania postaci, o tak! Postacie, jak mogłem o nich zapomnieć. MUSZĄ ZOSTAĆ ZNISZCZONE! Możesz albo długo się modlić, żeby coś wypadło z darmowej waluty, na którą będziesz musiał zarobić, albo wydać mnóstwo monet Babchinsky'ego, narzędzi do ulepszania farmy i majsterkować przy broni. Aha, i nie wspomniałem nic o broni. W grze jest jej kilka rodzajów: księgi magiczne, łuki, włócznie, miecze jednoręczne i dwuręczne. Więc ICH TEŻ TRZEBA WYBIJAĆ! A ilość wypadającej waluty jest bardzo ograniczona, co stanowi problem również dla tych, którzy po prostu podążają za fabułą. Wrogowie stają się silniejsi, musisz wybrać drużynę do każdej bitwy, a jeśli, nie daj Boże, nie masz odpowiedniej postaci, będziesz musiał ich farmić. Limit poziomów jest również przeszkodą dla tych, którzy podążają za fabułą; będziesz musiał ponownie awansować swoją postać po każdym ukończeniu rozdziału! Całkiem fajne, prawda? Jeśli chodzi o rozgrywkę, muzyka jest dość monotonna, otwarty świat, choć nudny, jest tak przepełniony, że nie chcesz go eksplorować. Fabuła jest nudna. Ogólnie dostajemy 6/10 za grafikę, projekt artystyczny i, do pewnego stopnia, rozgrywkę. Walka w grze jest przyjemna pomimo monotonii, a biorąc pod uwagę mechanikę gacha, to 3/10.

3.0
Komentarze 0
Zostawić komentarz