Prawdopodobnie najbardziej oczekiwany długoterminowy projekt. I najbardziej „nasz”.
„Nasz”, bo ilekroć znalazłem się w świecie Stalkera, zawsze czułem się jak w domu, nawet jeśli znajdowałem się w skrajnie niebezpiecznej strefie. Rodzime słowa, pieśni przy ognisku, znani bandyci. I oczywiście promieniowanie, mutanty i artefakty.
Atmosfera postsowieckiego opuszczenia. Łuszcząca się farba na domach z ślepymi otworami okiennymi, uchylonymi wejściami, zardzewiałymi huśtawkami skrzypiącymi na wietrze. I to uczucie, że teraz, na zupełnie pustej ulicy, już zostałeś zauważony...
Tych uczuć związanych z eksploracją słabo oświetlonych korytarzy opuszczonego bunkra, nasłuchiwaniem każdego szelestu, nerwowym zerkaniem w cienie, szukaniem ruchu i jednocześnie poszukiwaniem czegoś cennego wśród rzeczy poprzednich właścicieli, nie da się zapomnieć, ale są one nie do opisania i wciągające do powtórzenia. Na szczęście, po obejrzeniu najnowszych filmów i zapowiedzi, chciałbym wierzyć, że oczekiwanie nie potrwa długo.