Każdego roku pojawia się nowa odsłona Call of Duty. Pracowanie w takim tempie jest bardzo trudne, dlatego Activision ma dwa studia pracujące pod tym marką — Infinity Ward i Treyarch. Ostatnie dzieło tego drugiego, wydane w zeszłym roku, nie zdobyło dużej popularności. Nie można tego samego powiedzieć o pracy Infinity Ward. Z Ghostsstudio włożyło wszystko, co zgromadziło przez lata pracy nad serią.
Jednak porównywanie Ghosts do Black Ops 2 wciąż jest niepoprawne. Chodzi o to, że Infinity Ward i Treyarch mają różne podejścia do serii. W dość udanym Black Ops, Treyarch zdołało pokazać, jak dobrze potrafi radzić sobie z rozgrywką. Najważniejsze, że wszystko przedstawiono w bardzo, bardzo spektakularny sposób.
Infinity Ward, z drugiej strony, zawsze potrafiło wymyślić świetną historię i stworzyć zawiłą fabułę. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to co gracze pamiętają najbardziej, to misje w Brazylii z Modern Warfare 2. Wrogowie wylewający się z każdego kąta wciąż są w pamięci wielu graczy. A szczerze mówiąc, gry zawsze brakowało spektakularności.
Aż do momentu, gdy pojawiło się Call of Duty: Ghosts. Jeśli jest coś, na czym twórcy naprawdę się skupili w tej grze, to efekty specjalne. Nie chodzi tu o ratowanie Nowego Jorku czy przejażdżki czołgami z Modern Warfare 3. Tutaj wszystko jest znacznie poważniejsze. I fajniejsze.
Z okazji wydania Call of Duty: Ghosts przygotowano również recenzję wideo, którą można obejrzeć poniżej:
Chleb i igrzyska!
Nie można zaprzeczyć spektakularności Call of Duty: Ghosts. Same misje podwodne zasługują na wzmiankę, podobnie jak sekwencja misji z orbity na Ziemię. W ciągu pięciu godzin — długości kampanii dla jednego gracza w Ghosts — niewidzialny reżyser ani na chwilę nie pozwala graczowi się nudzić. Podczas gdy niektórzy próbują stworzyć interaktywne filmy, a inni chętnie sięgają po tytuł najlepszego strzelca na świecie, chłopaki z Infinity Ward zdołali połączyć najlepsze pomysły w taki sposób, że gracz będzie zainteresowany aż do samego końca. Co, nawiasem mówiąc, kończy się w najbardziej intrygującym momencie. Tak jak w Half-Life 3.
Wydarzenia w Ghosts nie są w żaden sposób powiązane z zeszłorocznym Black Ops 2. Gracz wciela się w jednego z dwóch braci, żołnierzy piechoty armii USA, którzy później stają się częścią oddziału „Ghosts”. Gra rozgrywa się w 2023 roku, a głównym wrogiem na planecie jest Ameryka Południowa, zjednoczona pod sztandarem „Federacji”.
Wydarzenia zaczynają się w tradycyjnym stylu najnowszych gier Call of Duty — ogromny kraj atakuje bezbronnych nosicieli demokracji. Tylko tym razem sami Amerykanie wpakowali się w kłopoty, umieszczając superbroń w kosmosie, więc wrogowie nie musieli się zbytnio starać, aby zacząć dominować. Ta broń odegra ważną rolę w całej historii. Jeśli chodzi o założenie fabuły, okazało się, że jest znacznie bardziej oryginalne niż tylko kolejna historia o złych Rosjanach czy innych złoczyńcach.
Niestety, deweloperzy nie rozwinęli relacji między ojcami a synami, więzi między braćmi ani ich interakcji w zespole „Duchów”. Żeby być sprawiedliwym, przy tylko dwóch latach przeznaczonych na rozwój gry, mało prawdopodobne, że udałoby im się to zrobić. Poza tym, mimo wszystkich wysiłków deweloperów, ich ogromnego doświadczenia i wszystkiego, czego nauczyli się z poprzednich gier, wynik okazał się dość krótki.
Ale z pewnością nie oszczędzali na epickich przerywnikach. Call of Duty: Ghosts zachwyca swoimi filmami CGI i mistyczną atmosferą otaczającą duchy. Tradycyjne retrospekcje fabularne sprzed 10, 20, a nawet 30 lat wciąż są obecne, ujawniając wiele o relacjach między postaciami.
Hau-hau-hau
Tak jak w Battlefield 4, napotkasz mnóstwo helikopterów. Wciąż nie rozumiem, dlaczego deweloperzy uwielbiają popełniać ten sam błąd—Duchy są wypełnione dziesiątkami śmigłowców. Nie ma ani jednego poziomu bez pieprzonego helikoptera! Czasami pojawiają się nawet w grupach, a w takich przypadkach spadają jednym strzałem, dosłownie z serii z karabinu maszynowego.
Projekt lokalizacji w grze jest szczerze rozczarowujący. Krótko mówiąc: są bardzo, bardzo wąskie. Jeszcze bardziej niż w poprzednich grach Infinity Ward. Nawet w kosmosie musisz poruszać się między punktami kontrolnymi—jeden krok w prawo lub lewo, a kończy się tlen.
Warto również wspomnieć o psie rasy owczarek niemiecki. Kampania PR wokół niego była tak silna, że niektórzy mogli pomyśleć, że kapitan Price ukrywa się pod kamuflażem psa. Niestety, to nie on. Pies dodaje trochę różnorodności, ale pojawia się tylko w dwóch misjach i nie ma dużego wpływu na grę. Deweloperzy powinni opowiedzieć osobną historię o psie—ile ma szczeniąt, czy żona czeka na niego w domu, i pokazać jego relacje z zespołem. Jak na razie, wydaje się, że mamy do czynienia z robotem w psiej skórze. A jednak, pies to prawdziwa bestia—zabija każdego jednym ugryzieniem.
Główny bohater okazał się jeszcze bardziej milczący niż pies i mniej więcej tej samej wysokości. Przynajmniej, jeśli stoisz przed ludźmi, musisz patrzeć w górę na ich twarze. Przeciwnicy z kolei okazali się silni i dość szybcy. Szybko uciekają od rzuconej granaty, a nawet nie oglądając się, strzelają ci prosto w twarz i zawsze są gotowi zadać ci cios wręcz, jeśli się zbliżysz.
Jednak gracze na pewno będą cieszyć się znaną atrakcją pod nazwą „Zastrzel 100 wrogów w pół minuty.” Zestrzelisz wrogich żołnierzy wszystkim, od karabinów snajperskich po miniguny. W prawie każdej grze jest moment, w którym gracz może podnieść takie uzbrojenie i zlikwidować dziesiątki wrogów z daleka.
Przez pozostałe 95% czasu wrogów będzie w rzeczywistości mniej, szczególnie w porównaniu do serii Black Ops i ostatniego Battlefield 4. Zamiast tego Infinity Ward skupiło się na poprawie celności strzałów AI, a także ich odporności na pociski i pancerz.
Uczta mięsna
Tryb wieloosobowy nie wnosi absolutnie nic fundamentalnie nowego. Rozmiary map są standardowe dla najnowszych gier Call of Duty, a niektóre z nich są nawet dość małe, jak Free Fall, które jest ledwie większe niż trzypokojowe mieszkanie.
Żadna z nich nie może konkurować z rozmiarem Battlefield: Bad Company 2, nie mówiąc już o Battlefield 4. A co to oznacza? Oznacza to, że nie ma czołgów, nie ma samolotów, ani pojazdów wodnych. Brak dużych bitew—maksymalnie drużyny 9 graczy. Nawet zeszłoroczny Medal of Honor: Warfighter, który nazywano klonem Call of Duty, miał 16!
To dość oczywiste, że wszystko napotkało ograniczenia obecnej generacji konsol. Po prostu nie mogą obsługiwać większych map, więc w przeciwieństwie do DICE, deweloperzy nawet nie planują poprawy wersji na PC. Wszystko zmieni się dopiero wtedy, gdy Activision będzie pewne, że wersja na nową generację zwróci wszystkie koszty.
Na tyle, jeśli chodzi o nową generację
Można by długo mówić o grafice w Call of Duty: Ghosts. Tak, deweloperzy poprawiają wizualizacje z roku na rok, ale robią to tak wolno, że musisz porównywać je do gier sprzed pięciu lat. Pomimo starego silnika i wyraźnie słabych efektów graficznych, Ghosts jakoś udaje się lagować nawet na komputerach wydanych w tym roku. A jeśli nie laguje, to przynajmniej mikro-zawiesza. Czujesz to cały czas, ponieważ obraz się zacina.
Destrukcja i sterowanie
Deweloperzy próbowali wdrożyć pewnego rodzaju destrukcyjność—możesz odłamać kawałki ścian, przebić się przez lekkie osłony, cienkie blachy metalowe i tak dalej. Ale wizualnie, to również wygląda staro i przestarzale. W dzisiejszych czasach, przynajmniej, takie efekty robi się inaczej.
Jeśli chodzi o sterowanie, stało się ono jeszcze prostsze (jakby to było możliwe). Jeśli w Battlefield 4 zajmuje to kilka minut, aby wszystko przestawić, w Call of Duty: Ghosts zajmuje to tylko około pół minuty, a w tej grze to prawdopodobnie plus. Nie ma żadnych skomplikowanych momentów, które wymagałyby od deweloperów wymyślenia złożonych schematów sterowania. Jedynym utrudnieniem jest kontrolowanie psa, ale poza tym nie ma żadnych trudności.
***
Jak wspomniano wcześniej, rozwój serii Call of Duty jest spowolniony przez obecną generację konsol oraz niechęć Activision do inwestowania w technologię nowej generacji. Deweloperzy pokazali, że potrafią tworzyć duże mapy z pojazdami, helikopterami, samolotami i dużą ilością piechoty. Jednak zawsze coś wydaje się stawać na przeszkodzie.
Ogólnie rzecz biorąc, gra stała się bardziej interesująca. Wizualizacje są niezwykle imponujące i pomagają w pełnym zanurzeniu, więc gracze dostali dokładnie to, czego oczekiwali od Call of Duty: Ghosts—przynajmniej w trybie dla jednego gracza. Część wieloosobowa jednak nie oferuje żadnych znaczących innowacji, co już stanowi duży problem. W porównaniu do Battlefield 4, tryb wieloosobowy w Call of Duty: Ghosts wygląda na drugorzędny.