Możliwe, że to najlepsza gra, w którą kiedykolwiek grałem.
Nie często zaczynasz grać w grę, a w pierwsze 20 minut sypią ci niezrozumiałymi terminami, a przez następne 15 płaczesz jak dziewczynka. Po tym zmotywowany idziesz się mścić, czego się nie spodziewasz, że po scenie, w której jesteś SUPER ZMOTYWOWANY do gry, już po 15 minutach będzie scena z próbą cenzury głównego bohatera.
Emocjonalne huśtawki w tej grze są po prostu wow. Muzyka jest po prostu magiczna. Przez ostatnie 4 lata pracowałem, przeplatając playlisty Wiedźmina, Skyrima, Harry'ego Pottera i Władcy Pierścieni, ale nic poza "Tam tam tara dam tam tam tara dam" nie wychodzi mi z głowy już od ponad dwóch tygodni. Hurra, lista wiecznych utworów muzycznych została wzbogacona. Hurraaaaaaaaaaa.
Bohaterowie w grze są wspaniali, okazuje się, że postać kobieca może być silna, przy tym piękna i mądra, a przede wszystkim żywa. Lune przywraca do życia Gustava nie dlatego, że jest SILNĄ I NIEZALEŻNĄ KOBIETĄ, ani dlatego, że Gustav jest głupim S***mabakiem, ale dlatego, że bez partnera oboje zginą, wierzysz, że bohaterowie potrzebują siebie nawzajem. Kłócą się, przerywają sobie nawzajem, jak zachowują się w takich sytuacjach prawdziwi ludzie, a nie po kolei mówią kwestie przed sobą, coś takiego widziałem może po raz pierwszy.
Świat jest jednocześnie bardzo piękny i szalenie brutalny. Rozumiesz, że poprzednie ekspedycje miały ogromny wkład dla tych, którzy pójdą za nimi i to prawda. Nawet poprzednie ekspedycje są ważne dla historii, a nie tylko 33. Bardzo fajnie.
Scenariusz jest bardzo interesujący, tragiczny i odważny.
Jest szczególnie dobry dla tych, którzy pójdą za nimi... prawda?
Kto zrozumiał... ten zrozumiał....
Esquie, Monoko, Noko...... to wszystko jest ultra fajne
O gameplayu będę mówił mało, uwielbiam takie gry, jednak dla tych, którzy nie lubią turowych walk, warto przezwyciężyć siebie dla historii, a ci, którzy lubią, no cóż, to w ogóle imba