Moja ulubiona gra wszech czasów. Zwłaszcza pierwsza. Różnica polega na tym, że pierwsza to jak odrodzenie się ze zdrajcy w zbawiciela, to wieczne dążenie do oczekiwania zwycięstwa, walka i odwaga. Fragment błędów i przełomów.
Druga to uczucie, jak bardzo wszystko się zawaliło. Jak bardzo wszystko się zmieniło. Poczucie zagubienia. To poszukiwanie w ciemności promyka nadziei. Różne doznania.
Pierwsza część tak mnie zainspirowała, że grałem w nią wiele razy. Te rozmowy, te drobne detale – są po prostu idealne. Uwielbiam muzykę, widoki i odgłosy potworów oraz wybór, czy pomóc, czy porzucić. Ale naprawdę podoba mi się jedna rzecz w świecie gry – tło z „1975 roku”. Byłem nią tak zachwycony. Nadal w nią gram i polecam ją innym. Bo te uczucia są nie do opisania; trzeba je poczuć.