In 2017 roku Netflix wydał aktorską adaptację Castlevania. Animowany serial z oceną 18+ otrzymał wysokie oceny od widzów i dziennikarzy. Firma kontynuuje swoją udaną formułę i uruchomiła udane franczyzy, takie jak Cyberpunk: Edgerunners i Arcane: League of Legends.
W tym roku serwis streamingowy wydał pierwszy sezon animowanego serialu Splinter Cell: Deathwatch, opartego na ikonicznej serii gier szpiegowskich Ubisoftu. Niestety, projekt nie plasuje się na równi z wymienionymi hitami. W tym artykule wyjaśnimy dlaczego.
Tom Clancy's Splinter Cell zadebiutował w 2002 roku. Jego sukces pozwolił Ubisoftowi na uruchomienie serii, która obecnie składa się z siedmiu głównych gier (w tym dwóch różnych wersji Double Agent). Te hardcore'owe strzelanki z perspektywy trzeciej osoby są uwielbiane przez graczy za swoje taktyczne elementy, atmosferę politycznego thrillera i charyzmatycznego protagonistę.
Sam Fisher jest operatorem Third Echelon, agencji rządowej USA, która specjalizuje się w eliminacji międzynarodowych terrorystów. Sam zazwyczaj działa sam, koordynowany przez pułkownika Irvinga Lamberta i szefową wsparcia technologicznego Annę Grimsdottir. Ponieważ misje odbywają się głęboko za liniami wroga, Sam zmuszony jest ukrywać się w cieniu i cicho eliminować wrogów stojących na jego drodze.
Rozgrywka w Splinter Cell opiera się na hardcore'owym systemie skradania, który podkreśla powolny postęp i staranne planowanie każdej akcji. Sam pozostawał niezauważony dzięki różnorodnym gadżetom, w tym trifokalom, kamerze światłowodowej, paralizatorowi i granatom z gazem usypiającym.
Jednak większość z tych urządzeń jest bezużyteczna w otwartej walce. Po odkryciu, Sam nie miał sposobu, aby skutecznie stawić opór swoim wrogom, którzy z kolei eliminowali agenta kilkoma ciosami.
W ciągu pierwszych czterech części Ubisoft udoskonalił te aspekty rozgrywki, nie zmieniając jednak fundamentów położonych przez oryginał. Jednak trudności w rozwoju Conviction doprowadziły do dużej przebudowy, znacznie upraszczając wszystkie mechaniki skradania i przesuwając nacisk rozgrywki w stronę akcji. To podejście spotkało się z mieszanymi reakcjami graczy. Niemniej jednak każda główna część serii Splinter Cell zasługuje na uwagę, więc jeśli zdecydujesz się na jej sprawdzenie, możesz bezpiecznie zacząć od samego początku.
Które gry z serii Splinter Cell uważasz za najlepsze?
Przejdź do ankietyPlotki o filmowej adaptacji Splinter Cell zaczęły krążyć na początku lat 2000. Jednak bardziej konkretne plany dotyczące filmu ogłoszono dopiero w 2011 roku. New Regency przygotowywało się do jego produkcji przez kilka lat. W tamtym czasie zakładano, że Doug Liman, który wyreżyserował szpiegowski thriller Tożsamość Bourne'a, zasiądzie na fotelu reżysera, a Tom Hardy zagra rolę Sama Fishera.
Ten projekt był w fazie rozwoju przez ponad dziesięć lat. Napisano kilka wersji scenariusza, a reżyser się zmieniał. W końcu, w 2024 roku, producenci ogłosili anulowanie projektu z powodu problemów budżetowych.
Netflix, tymczasem, postanowił przyjąć inne podejście i uruchomić stosunkowo niedrogi serial animowany.
Serial kontynuuje historię Displace International, korporacji założonej przez Douglasa Shetlanda, wieloletniego przyjaciela Sama i głównego złoczyńcę trzeciej gry. Firma została odziedziczona przez jego dzieci: silną i niezależną bizneswoman Dianę oraz typowego zoomera Charliego.
Pod przewodnictwem Diany, Displace International przekształciło się z prywatnej firmy wojskowej w firmę ESG i uruchamia dużą inicjatywę w zakresie energii odnawialnej. Ale ten plan ma ciemną stronę, która stanie się jaśniejsza w miarę zbliżania się do finału sezonu.
Displace International zatrudnia doświadczonych najemników, którzy chronią interesy Diany. Dowodzą nimi Reza „Gunter” Karimi i Freya Niemeyer. Gunter to zimnokrwisty morderca i mistrz tortur, a także mentor Freyi. Jednak odgrywa tylko drugorzędną rolę w złowrogiej arenie, w przeciwieństwie do swojej protegowanej. To Freya będzie konfrontować się z protagonistami w najważniejszych momentach.
Niestety, nie ma zbyt wiele do powiedzenia o tych postaciach. Złoczyńcy są zbyt nudni, banalni i słabo rozwinięci, co niewątpliwie jest jednym z głównych wad fabuły.
Serial otwiera scena akcji, w której agent cicho eliminuje wrogów. Jego twarz jest ukryta pod maską, ale jego sprzęt jest rozpoznawalny jako jego charakterystyczne gogle noktowizyjne z trifokalnym widzeniem. To agentka Fourth Echelon, Zinnia McKenna.
Niewykryta, wkrada się do pokoju przesłuchań i odkrywa ciało towarzysza broni, który miał nieszczęście zostać schwytany. Misja ratunkowa zamienia się w misję odzyskania cennych danych.
McKenna jest zmuszona do wydobycia zęba zawierającego zaszyfrowane informacje od martwego agenta, z którym miała osobistą relację. Emocje biorą górę, a ona ryzykuje, że zrujnuje misję, angażując się w otwartą konfrontację z terrorystami. W rezultacie zostaje poważnie ranna.
Ta fabuła jest niezwykle trudna do uwierzenia. Sama idea, że agentka tak podatna na emocje mogłaby zostać powierzona misji bezpośrednio związanej z czymś, co wywołuje emocjonalny wybuch, jest nielogiczna. McKenna jest przedstawiana jako główna postać serii, ale całkowicie nie nadaje się do tej roli. Jej działania są nielogiczne, a ona często wydaje się być zbędną postacią.
Operację prowadzi nowa szefowa Fourth Echelon, Jo Ahn, oraz Anna „Grim” Grímsdóttir, znana twarz z uniwersum gier, a wspiera ich haker rdzenny Thunder.
Aby zdobyć dane i uratować ranną McKennę, Anna kieruje ją do Sama Fishera.
Legendarny agent nie jest już młody, ale okazuje się, że jest jedynym, który może pomóc w tej sytuacji. Sam ratuje McKennę i spokojnie radzi sobie z wrogami, którzy byli na jej tropie i przyszli do jego domu.
Fisher jest jedyną główną postacią, której wygląd jest niekwestionowany. W niektórych scenach przypomina nawet Seana Connery'ego jako starszego brytyjskiego szpiega Masona w filmie Skala.
Warto wspomnieć o dubbingu. We wszystkich grach oprócz Blacklist, Sam był dubbingowany przez kanadyjskiego aktora Michaela Ironside'a, co było kluczowym elementem jego potężnej charyzmy. W serii postać była dubbingowana przez australijskiego aktora Lieva Schreibera. Chociaż jego głos nie miał zmęczenia charakterystycznego dla oryginalnej postaci, udało mu się stworzyć podobny wizerunek.
Ale pomimo doskonałego dubbingu, różnica między Samem w uniwersum gier a jego inkarnacją na Netflixie jest dość zauważalna. Faktem jest, że postać całkowicie straciła poczucie humoru. A jednak, to integralna część jego charyzmatycznej osobowości.
Oryginalny Sam charakteryzował się poczuciem autoironii. Jego dobrze wymierzone sarkastyczne uwagi zawsze rozjaśniały poważny i ponury ton gry. Jednak stary Agent Fisher wydaje się przez lata stracić cały swój dowcip.
Ogólnie rzecz biorąc, postacie są absolutnie bezwartościowe. Są niewiarygodnie przekonujące, co uniemożliwia identyfikację z nimi. Jedynym ratunkiem dla Sama i Grim jest ich bogata historia w serii gier, stworzona przez utalentowanych pisarzy z Ubisoft (był taki czas...).
Po pierwsze, scenarzysta Johna Wicka Derek Kolstad napisał tylko trzy z ośmiu odcinków (pierwszy, siódmy i ostatni). Po drugie, kultowa popularność filmu o białoruskim zabójcy jest bardziej prawdopodobna dzięki fantastycznie zrealizowanym scenom akcji w połączeniu z charyzmą Keanu Reevesa. Scenariusz jest drugorzędny.
Wracamy do Splinter Cell: Deathwatch. Sceny akcji są rzeczywiście reżyserowane z odniesieniem do wspomnianego blockbusteru, ale z zastrzeżeniem, że jest to animowany serial o niskim budżecie. Mniej niż oszałamiająca animacja jest rekompensowana przez dobry dźwięk, odpowiednie kąty kamery i ogólną brutalność akcji. Jednak czasami brak uwagi na szczegóły jest rażący.
Na przykład, w jednej scenie, Sam zaczyna strzelaninę z większą ilością "złych facetów" (nie tylko facetów, zawsze jest wśród nich dziewczyna). Dwaj z nich stoją w małym pomieszczeniu w ciasnym korytarzu. Jeden z nich trzyma pistolet bez tłumika zaledwie kilka dziesiątek centymetrów od ucha drugiego, a mimo to udaje mu się strzelić, nie ogłuszając swojego towarzysza. A takich nielogicznych momentów jest zbyt wiele, co nie pomaga serialowi, który ma mnóstwo scen akcji.
Jednak czas trwania serialu nie sprowadza się tylko do strzelanin i pościgów. Główna fabuła śledzi Sama i McKennę, gdy próbują pokrzyżować złowieszcze plany Diany Shetland. Historia wraca również do wydarzeń z Chaos Theory, które przedstawiały zdradę jej ojca.
Sam okresowo wraca do wspomnień, odczuwając winę za zabicie Douglasa. I ten dramat wydaje się bardzo wymuszony, zwłaszcza biorąc pod uwagę scenę z gry, w której Fisher pociąga za spust bez wahania, wiedząc, że zrobił to, co słuszne.
Wątki fabularne innych postaci również brakowało dramatyzmu. Jak wspomniano powyżej, niemożliwe jest, aby się z nimi utożsamić. Zamiast szpiegowskiego thrillera, pisarze Netflixa serwują widzom kolejną tyradę napędzaną przez SJW. Szkoda, że zostało to owinięte w jeden z najlepszych seriali gier w historii.
***
Splinter Cell: Deathwatch jest trudny do polecenia. Długoterminowi fani nie polubią postaci ani fabuły. A widzowie, którzy nie wiedzą nic o serii gier, nie znajdą nic, co by ich zaangażowało lub zachwyciło.
Kolejny nieudany hit Netflixa to nie powrót, na jaki zasługuje Sam. Ale być może za wcześnie, aby skreślać ikonicznego agenta, dopóki jest nadzieja na remake oryginalnego Splinter Cell.
Co o tym myślisz? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzach.
Czy planujesz obejrzeć Splinter Cell: Deathwatch?
Przejdź do ankiety