
Recenzja pierwszego sezonu serialu The Eternaut. Tylko starzy mężczyźni idą do walki

Na koniec kwietnia Netflix wydał kolejny niespodziewany hit — The Eternaut. Argentyńska postapokalipsa oparta na komiksie z 1969 roku. W swojej ojczyźnie historia ma status kultowy, ale wydaje się, że nawet sami twórcy nie spodziewali się takiego globalnego sukcesu i uwagi. Na Rotten Tomatoes ocena projektu przekracza 90%, i to nie tylko wśród krytyków, ale także wśród widzów. Jednak na innych agregatorach obraz jest mniej różowy, a oceny są spokojniejsze. Postanowiliśmy dowiedzieć się, czym jest The Eternaut i czy naprawdę warto poświęcać na to czas, jeśli nie urodziłeś się w Argentynie.
Historia The Eternaut to niemal klasyczna postapokalipsa na początku gatunku. W dzisiejszych czasach widzowie mają już dość zombie, katastrof pogodowych, meteorytów, powstań tosterów i obcych. Ale w 1957 roku takie rzeczy były wciąż nowością. Nie mylimy się; pierwsza wersja komiksu ukazała się znacznie wcześniej niż w 1969 roku. Później historia została przerysowana i nawet opublikowana z czasem na całym świecie. Powieść graficzną można wciąż kupić.
What is your favorite post-apocalypse?
Istota jest prosta, jak to mówią, jak trzy kopiejki. W słonecznym Buenos Aires nagle spada śnieg, i to nie byle jaki śnieg, ale śmiertelny. Każdy, kogo dotknie, umiera natychmiast. Dodatkowo pole magnetyczne Ziemi i urządzenia elektroniczne są wyłączone, a potem bieguny zamieniają się miejscami. Głównym bohaterem jest mężczyzna o imieniu Juan Salvo. Miał szczęście, ponieważ w tym dniu grał w karty z przyjaciółmi i nie wyszedł na zewnątrz, ale skończył uwięziony z nimi w domu. Juan ma byłą żonę i córkę, więc pragnie je odnaleźć.
W komiksie bohater jest dość młody, a jego rodzina odgrywa dość drugorzędną rolę. W serialu postanowiono zmienić tę koncepcję, więc ekranowy Juan jest weteranem wojennym i wygląda na około 50 lat. Jego była żona jest utalentowaną lekarką, a jego córka jest znacznie starsza niż jej pierwotna wersja.
Przyjaciele Juana również się postarzały. Tworzy to zabawną atmosferę starszej postapokalipsy. Bardzo szybko świat wokół domu Juana i jego najlepszego przyjaciela, mechanika Favalliego, zamienia się w coś analogicznego do Tom Clancy's The Division, co naprawdę wydaje się czymś nowym. Mężczyźni postanawiają przeprowadzić wypad, ale tylko Juan, który pragnie wyjść na zewnątrz, zostaje wyposażony. Składają dla niego improwizowany strój ochronny z wodoodpornych ubrań i maski gazowej. W ten sposób główny bohater rozpoczyna swoją wędrówkę przez zaśnieżone ulice.
Pierwsze kilka odcinków The Eternaut naprawdę dobrze radzi sobie z tematem. Są długie ujęcia samotnej postaci na opustoszałych alejach, całe wagony ludzi marznących z zimna, błagających Juana o pomoc, a nawet dziwne przerażające dźwięki w nocy. Intryga trzyma się doskonale, co sprawia, że interesująco jest obserwować, co się wydarzy. W pewnych aspektach początek serialu w zakresie budowania napięcia przypomina inny boski projekt Netflixa — Dark, gdzie przez długi czas nic nie jest jasne.
Jednakże, potrzebna jest mała uwaga — w przeciwieństwie do Dark, dynamika opowieści jest niezwykle niska, szczególnie w wprowadzeniu. Przyjaciele Juana są uwięzieni w domu, więc nic szczególnego się z nimi nie dzieje, podczas gdy sam weteran głównie tylko chodzi. Nawet małe potyczki z sąsiadami i konflikty między sobą wydają się dość leniwe. To może zniechęcić niektórych widzów, którzy są przygotowani na zachwyty co minutę w sześciu godzinnych odcinkach.
Jednak jest inny problem. W miarę zbliżania się do środka sezonu okazuje się, że śnieg nie zawsze będzie padał. Tutaj nie da się uniknąć spojlera — główny konflikt ludzi jest tak naprawdę z obcymi. Pierwszymi z nich są gigantyczne robaki. Kiedy śnieg znika, cała atmosfera się załamuje, ponieważ pozostają tylko szczerze średnio narysowane owady, a to, co się dzieje, wpada w kategorię B. Intryga również paruje i nie wraca aż do samego finału. Co więcej, robaki można zabić zwykłą bronią, z której ludzie aktywnie korzystają.
W drugiej połowie sezonu projekt zmienia swoją narrację i starannie przepracowuje wszystkie najbardziej oczywiste stereotypy o obcych, takie jak kontrola umysłu. Nie da się policzyć, ile razy już to widzieliśmy. W tym samym czasie fabuła z trudem wyciska z tego niespodziewany zwrot, podczas gdy postacie nic nie rozumieją, całkowicie ignorując fakt, że nowoczesny widz dawno już wszystko zrozumiał. Wygląda to na przestarzałe i banalne.
A robaki, bądźmy szczerzy, są średnimi wrogami; nic dziwnego, że nie były używane na dużym ekranie od dłuższego czasu. Niestety, to nie jest adaptacja Helldivers 2, gdzie można by wzbogacić prostą strukturę o śmieci i chaos. Oczywiście, za owadami kryją się bardziej intrygujący mistrzowie, ale nie zostaną pokazani w pierwszym sezonie. To, nawiasem mówiąc, jest kolejny problem. Z powodu skromnego czasu trwania i rozwlekłych scen, twórcy udaje się jedynie stworzyć ogólny obraz, ale nie dostarczają ani jednej zrozumiałej odpowiedzi na główne pytania. Zakończenie sezonu na kulminacji to znana technika, przypomnijmy chociażby rymowankę Negana z The Walking Dead, ale ważne jest, aby dać widzom przynajmniej trochę pokarmu do myślenia. Bez logicznych odpowiedzi, to, co się dzieje, przypomina bardziej sen psa niż żywą klasykę science fiction.
Fabuła w oryginale, powiedzmy, nie była genialna, ale ostatecznie przekształciła się w coś dość pokręconego. Nie mając w swoim rdzeniu nic poza kosmicznymi robakami i śniegiem, autor ostatecznie doszedł do łamania czwartej ściany i multiversum. Jednak głównym powodem stworzenia komiksu The Eternaut, jak również wszystkich jego zwrotów akcji, jest bardziej prozaiczny. Scenarzysta Hector Oesterheld wyróżniał się niezwykle liberalnymi poglądami i starał się wpleść je w swoją pracę. Dlatego komiks jest pełen słabo ukrytych aluzji do ówczesnych problemów, ucisku ludzi przez tych, którzy mają władzę, oraz globalnych spisków. Naturalnie, takie rzeczy wyglądają znacznie gorzej w nowoczesnej wersji, więc było oczywiste, że Netflix poprosi scenarzystów o dostosowanie historii (przynajmniej początku) bez jej fundamentu. Efekt jest przewidywalny. Z science fiction przesyconej podwójnymi znaczeniami, fabuła zamieniła się w po prostu science fiction, i to nie najbardziej oryginalną. W ogóle nie znosi próby czasu i nie jest w stanie dać nowoczesnemu kinomanowi żadnych nowych wrażeń. Wszystkie zwroty akcji są przewidywalne, a postacie są przewidywalne.
Główny bohater w adaptacji okazał się dziwny. Pomimo swojego zaawansowanego wieku, jest jedynym, który dobrze strzela, więc cała najcięższa praca szybko spada na niego. Tutaj chcielibyśmy pociągnąć jeszcze jeden parallell z The Walking Dead. Rick, główny bohater zombie epiki, był ofiarą okoliczności. Dosłownie nie wyróżniał się w żaden sposób, ale stał się liderem, ponieważ potrafił podejmować trudne decyzje i myśleć strategicznie. W The Eternaut nie jest tak. Juan jest zawsze niezmiennie pozytywny, odważny i najszczęśliwszy. Każda nowoczesna postać z innego post-apokaliptycznego świata zazdrościłaby scenariuszowej zbroi głównego bohatera. Jedynym interesującym szczegółem są dziwne i przerażające wizje Juana, których znaczenie, znów, nie jest ujawnione w tym sezonie.
Inne postacie są mniej więcej na tym samym poziomie. Nie są złe, ale bez zwrotu akcji. Być może jedynym bardziej lub mniej interesującym członkiem drużyny starych ludzi jest Favalli. Mustachaty niezadowolony człowiek wydaje się całe życie przygotowywać na coś takiego, więc jest jedynym, poza samym Juanem, który przynosi wymierne korzyści. Jednocześnie Favalli musi balansować między przeszłymi kontaktami społecznymi a ideą, że w takim świecie każdy jest dla siebie. To tworzy interesującą dynamikę z Juanem, a nawet coś przypominającego konflikt, ponieważ główny bohater jest gotów uratować absolutnie wszystkich i każdego.
W przeciwnym razie postacie są opisane w jednym lub dwóch zdaniach, a nawet mniej. Przesuwają ogólną fabułę trochę, ale nic więcej. Jedyną rzeczą, którą warto pochwalić, jest naturalność reakcji. Większość głównych postaci reaguje na wydarzenia dokładnie tak, jak żywi ludzie. Należy się uznanie scenarzystom — dialogi wyszły przyzwoicie.
Jak już powiedzieliśmy, serial jest stosunkowo tani. Większość efektów prawdopodobnie poszła na szczegółowe odtworzenie zaśnieżonego miasta. Same robaki, strzelaniny i tak dalej są kręcone tradycyjnie i zwyczajnie. Nie ma tu zbyt wiele, na czym doświadczony widz mógłby się skupić.
***
The Eternaut, naszym zdaniem, okazał się wcale nie taki, jak był oceniany w internecie. Jeśli oglądałeś kilka filmów o postapokalipsie i obcych, na pewno zgadniesz wszystkie zwroty akcji. W połowie, główny element show — śnieg — całkowicie znika, ale w zamian dostajemy tylko nudne robaki i wydarzenia na poziomie zdarzenia w grze online. Nie ma ani intrygi, ani efektu wow w The Eternaut. Naprawdę staraliśmy się dostrzec coś w adaptacji, co potwierdzałoby ogólne zainteresowanie, ale niestety. Przeciętność to główny termin, który przychodzi na myśl po napisach końcowych. Oczywiście, będzie kontynuacja, która ma wszelkie szanse na poprawienie sytuacji, ale na razie było to dość wątpliwe doświadczenie; lepiej spędzić sześć godzin życia na coś bardziej oryginalnego.
What did you think of The Eternaut?