Gra wygląda świetnie, duży, piękny otwarty świat, co jest jej główną wadą, jest dosłownie pusty, na mapie rozrzucono atrapy i monotonnych bossów, którzy wyglądają, jakby zostali stworzeni na podstawie projektu tajwańskich uczniów w piwnicy wujka Hidetaki i to wszystko, porzuciłem grę po 15 godzinach próbując ją poczuć, ale mi się nie udało, bo po serii Souls i oczywiście najlepszym, co Miyazaki mógł stworzyć, czyli Bloodborne, Elden Ring wydaje mi się tanim pasożytem, który został stworzony w imię fanów, próbując wcisnąć znaną koncepcję Souls, pod płaszczykiem czegoś innego, czegoś takiego.