Gra jest świetna, oczywiście. Tak jak pierwsza. Ale cholera. Nie da się grać średniowiecznym włóczęgą. To mnie strasznie irytuje. Czego byś nie zrobił? Zostałbyś milionerem. Złodzieju? W ciągu godziny jesteś bogatszy niż cała Gildia Złodziei w Skyrim. Wojowniku? W ciągu godziny nosisz najwspanialszą zbroję, taką, której pozazdrościliby nawet Zygmunt i Wacław. Poszukiwaczu skarbów? Zdobywasz zbroję po 30 minutach biegania po mapie.
„Nikt nie mógł znaleźć tej zbroi... to mit...” — Henry, widząc stół alchemiczny na mapie, wykrzykuje: „OCH! TO JEST TA SAMA GÓRA, O KTÓREJ CZYTAŁEM!” Serio?)) Żałuję, że nikt mi tego nie powiedział, kiedy Bitcoin był wart 3 centy.
W Troskym śmiałem się, gdy bezdomni nie zauważyli, że jakiś giermek nosi więcej zbroi niż cała szlachta. Walka też jest dość prosta. W pierwszej części wydawała się trudniejsza. Zrobiło się trudniej, gdy nagle postanowiłem ulepszyć swoją ciężką broń w Kutnej Horze. Zastanawiałem się, gdzie podział się ten zwinny rycerz, który potrafił stawić czoła oddziałowi Połowców samym hełmem, a chłopi oberwali go w twarz widłami.
A w tej części brakuje silnych postaci i zadań. Po prostu nie da się wciągnąć. Nie rozciągają tego. I nie ma wystarczająco rozwinięć. Naprawdę nie chciałem pomagać Cyganom. Ale musiałem. Pomógłby chłopom pozbyć się tego obozu, który wróży i kradnie konie. Žižka... no cóż, a co z Žižką? Ten potężny wojownik, którego szakal pobił dwoma ciosami? Znam Žižkę z historii, ale jakoś nie jest zbyt dobrze ucieleśniony jak na tak barwną postać historyczną. Od razu dostał w kość i wysłał Henryka, żeby to załatwił. Gdzie ten strategiczny geniusz? Gdzie ta historyczna postać, która rozdawała baty na lewo i prawo? Ten sam, który wynalazł taborycki wagenburg.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Žižkę, z jakiegoś powodu od razu wiedziałem, że to on. Myślałem coś w stylu: „Žižka! To Žižka! Walczyć z Žižką? Nie będę walczył z Žižką! Och, nie ten Žižka... Uff. „Po chwili” „Cholera, to serio Zizka”.
Gra jest cudowna. W porównaniu z całym tym współczesnym badziewiem jest rewelacyjna. Ale nie chwaliłbym zbytnio projektantów zadań i scenarzystów. Niestety, nie udało im się oddać tego bogatego i sprzecznego momentu w historii. Ale w Kutnej Horze wykonuję tylko zadania poboczne; może później będzie ciekawiej. Ale wątpię.