Gra, która w całości składa się z klisz na kliszy i jest napędzana kliszami. Od skimerów od samego początku odganiasz się jak od natrętnych komarów, ponieważ nie straszą, a wywołują lekkie zdziwienie z uniesioną brwią. Typu to miało mnie przestraszyć? No emmm...
Gdzieś po trzeciej sekundzie zaczynasz myśleć "zgadnę tę fabułę z trzech nut... w sensie, z trzech działań. Albo dwóch. Albo już zgadłam". Dalej wszystko idzie w pełnej zgodności ze wszystkimi kliszami, aż w pewnym pięknym lub nieco mniej pięknym momencie fabuła "nagle się zmienia". Kontynuacja fabuły znowu zgadywana jest od razu, a podejrzenia pojawiły się jeszcze przed tą "nagłą zmianą". Zakończeń jest aż pięć, 4 z nich w zasadzie niczym się od siebie nie różnią. Piąte też jakoś nie różni się znacząco, a głębokiego sensu w niej jest mniej więcej zero. W pozostałych czterech też zero, ale dążące do minusa.
Ogólnie rzecz biorąc, gra jest oczywiście wizualnie sympatyczna, ale tak przewidywalna zarówno pod względem fabuły, jak i wszystkich straszaków, że aż fuj. Do ostatniego momentu miałam nadzieję, że wszystkie te klisze były jakimś super-planem i teraz tak oooookrągło deweloperzy coś takiego zaskoczą, żeby było wow. A nie, nie zaskoczyli, smuteczek.
Wieczór można zabić, jeśli nie ma się zupełnie czym zająć, ale czekać na niespodziewane zwroty akcji i coś nowego na pewno nie warto.