
Hobbysta z piwnicy buduje szaloną ręczną armatę laserową 250W

Zapomnij o majsterkowaniu w garażu; Anthony Drake (Styropyro) właśnie zrealizował coś naprawdę na wyższym poziomie. Z jego warsztatu w piwnicy, chemik/YouTuber złożył ręczny laser o niesamowitej mocy 250 watów – wartość, która sprawia, że komercyjne ręczne lasery wyglądają jak zabawki.
Drake osiągnął to, łącząc wiele wysokowydajnych przemysłowych diod laserowych w kolorze niebieskim, używając sprytnego triku optycznego zwanego „łączeniem wiązek na krawędzi noża”. Efekt? Zaskakująco kompaktowe urządzenie, które emituje wiązkę o oszałamiającej gęstości energii. Zobacz, co potrafi (naprawdę, nie próbuj tego w domu):
- Drewno, plastik, papier? Natychmiast zapala się.
- Miedź, aluminium, tytan? Topnieje jak masło. Nawet diamenty nie są bezpieczne – zostawia ślady!
- Żyletki? Przepala się przez nie. Akumulatory litowo-jonowe? Zapalają się przy kontakcie.
Okiełznanie tego potwora nie było łatwe. Ogromna moc cieplna wymagała niestandardowego systemu chłodzenia wodą. Pozyskanie części było kolejną dużą przeszkodą – Drake ujawnia, że niektóre przemysłowe diody nie są przeznaczone do sprzedaży publicznej i dotarły nieoznakowane, co utrudnia ich legalne zdobycie przez zwykłych ludzi.
Bezpieczeństwo to nie żart. Drake podkreśla, że obsługa tego lasera jest niemożliwa bez specjalistycznych okularów ochronnych blokujących jego dokładną długość fali. Wszystkie jego testy były przeprowadzane pod ścisłą kontrolą, chociaż pominął zwykłe ostrzeżenia „nie próbuj tego”. Uważa, że sama złożoność budowy i ustawienia optyki (szczególnie precyzyjne wyrównanie) stanowi wystarczającą barierę dla niedoświadczonych rąk.
Przy 50 000 razy większej mocy niż amerykański limit prawny dla laserów konsumenckich (5 miliwatów!), ten ręczny potwór zbliża się do mocy przemysłowych laserów do cięcia metalu. Projekt Drake'a to zapierający dech w piersiach przykład tego, jak nowoczesna technologia i dostęp do komponentów przemysłowych pozwalają oddanym hobbystom budować sprzęt, który tradycyjnie wymagał specjalistycznych obiektów. Laboratorium w piwnicy właśnie dostało poważną aktualizację!