Microsoft i Cloudflare celują w Google z nowym standardem wyszukiwania

Microsoft i Cloudflare celują w Google z nowym standardem wyszukiwania

Arkadiy Andrienko

Giganci technologiczni Microsoft i Cloudflare ogłosili partnerstwo, które może przekształcić wyszukiwanie w sieci, jakie znamy. Ich ambitna inicjatywa ma na celu przewrócenie sytuacji do góry nogami: zamiast tylko serwować linki, strony internetowe miałyby bezpośrednio odpowiadać na pytania użytkowników na samej stronie.

Ta nowa wizja opiera się na dwóch kluczowych filarach. Od Microsoftu pochodzi proponowany standard o nazwie NLWeb. Pomysł polega na umożliwieniu stronom internetowym rozumienia zapytań napisanych w prostym języku angielskim i natychmiastowego generowania uporządkowanej, bezpośredniej odpowiedzi — skutecznie przekształcając każdą stronę w własnego inteligentnego chatbota. Od Cloudflare, platforma AutoRAG zajmie się całym ciężkim liftingiem w tle. Ta technologia analizowałaby i indeksowała zawartość strony, przygotowując ją do standardu NLWeb i oszczędzając mniejszym stronom konieczności budowania własnej skomplikowanej infrastruktury AI.

Takie podejście stanowi bezpośrednie wyzwanie dla Google. Gigant wyszukiwania zbudował swoje imperium na klasycznym modelu przeszukiwania, indeksowania i rankingowania stron internetowych. Ten nowy schemat mógłby ominąć cały ten system, kierując użytkowników bezpośrednio do odpowiedzi i potencjalnie zwiększając popularność własnej wyszukiwarki Bing oraz asystenta AI Copilot firmy Microsoft.

Jednak jest pewien haczyk. Odpowiedzi generowane przez AI nie zawsze są całkowicie dokładne i mogą zawierać błędy lub „halucynacje”. Istnieje również poważne pytanie o sprawiedliwy podział ruchu w sieci. Jeśli asystent AI dostarcza podsumowaną odpowiedź zaczerpniętą z witryny, użytkownik ma mało powodów, by kliknąć dalej. Może to pozbawić mniejszych wydawców i blogi dochodów z reklam, na których krytycznie polegają.

Za wcześnie, aby stwierdzić, czy NLWeb stanie się nowym standardem internetowym, czy pozostanie niszowym eksperymentem. Ale jedno jest jasne: wyścig o to, kto będzie twoim głównym przewodnikiem po internecie, nabiera tempa. Jeśli ta inicjatywa się rozwinie, sieć może się podzielić na dwie części: „stare” strony, które po prostu przeglądasz, i „nowe”, interaktywne, z którymi możesz prowadzić rozmowę. Otwiera to fantastyczne nowe możliwości dla użytkowników, ale także rodzi głębokie pytania dotyczące monetyzacji treści, praw autorskich i samej przyszłości niezależnego wydawania.

    O autorze
    Komentarze0