Zagrałem 400 godzin w Dyson Sphere Program — i zdałem sobie sprawę, że budowanie to forma zen

Zagrałem 400 godzin w Dyson Sphere Program — i zdałem sobie sprawę, że budowanie to forma zen

Marat Usupov

My first launch of Dyson Sphere Program seemed like harmless evening entertainment: unpacked it, poked around with the mechanics — and logged out. Came back the next day and... got completely hooked for years! Now I've completed the game twice, and the main discovery wasn't about how to build a Dyson sphere in minimal time, but in the hypnotic calm of the process: precise logistics, optimizing production chains, rearranging conveyor belts against a backdrop of starry skies. For this, I'm willing to tolerate the gameplay's rough edges.

See the interface and die

Dyson Sphere Program to gra strategiczna sci-fi o automatyzacji i kolonizacji planet. Gracz zaczyna od jednej bazy (planety) i stopniowo buduje międzygwiezdną sieć produkcyjną, z celem stworzenia sfery Dysona — kolosalnej struktury, która zbiera energię gwiazdy.

W wczesnym dostępie, DSP przywitało mnie bez fanfar: menu było spartańskim szablonem, suche linie interfejsu z kiepskimi czcionkami i ogromna sfera w tle. „Tylko kolejna indie demo,” pomyślałem. Wtedy nie miałem pojęcia, ile wysiłku i czasu zajmie mi pokonanie tej gry.

Pierwsze 10–15 godzin było brutalne: prymitywna grafika, enigmatyczne ikony, skomplikowane łańcuchy produkcyjne, biegający robot na bezludnej planecie, gazowy olbrzym na horyzoncie. I tysiąc pytań. Gdzie jest nauka? Kto wpadł na pomysł przyczepienia budynków do taśmociągów przez te insertery? Więc zbierałem zasoby, produkowałem kilka komponentów — ale po co? Nie dziwię się, że internet wciąż jest zalany wyszukiwaniami „kalkulator produkcji”, „lokalizacja”, „wiki”. Gra jest głęboka, a wiele osób chce jasnych instrukcji w swoim języku.

Roadside Picnic

Ale wtedy prawie nie było przewodników, więc musiałem uczyć się na własnych błędach — a ten „ból” okazał się złotem. Na przykład, głupio wpakowałem niebieskie kostki do ekwipunku mojego mecha i uruchomiłem badania ręcznie, nie zdając sobie sprawy, że mogę użyć taśmy transportowej dla laboratoriów. Dziesięć godzin straconych! Kiedy w końcu to zrozumiałem, nie poczułem radości, ale złość: „Jak mogłem tego od razu nie wymyślić?!”

Potem nadeszła elektryczna agonia. Panele słoneczne i turbiny wiatrowe pomagały tylko przez pewien czas: dodaj kilka fabryk — i znowu blackout. Spalać węgiel? Wydawało mi się to szaloną stratą: grafit i sztuczne diamenty są ważniejsze. „Eureka!” pomyślałem i otoczyłem równik taśmą paneli i generatorów. Kosztowało fortunę w zasobach, wyglądało brzydko, ale wyeliminowało niedobór... Kolejne pięć godzin w błoto. Choć nadal nie lubię elektrowni działających na wodorze i prętach paliwowych deuterowych. Teraz? Teraz biegnę na planetę z wulkanicznym bioma, a fundament mojej sieci to znacznie potężniejsze rośliny zasilane stopioną lawą.

Która część gry przynosi ci najwięcej radości?

Wyniki

Logistyka jest królową wszystkiego

Moment, w którym mój mech opuścił swoją rodzinną planetę, jest wypalony w mojej pamięci: poniżej — pajęczyna taśm transportowych, małe iskry z wież, a przed nami — bezdenna ciemność kosmosu. Wystartowałem tylko po to, aby „rozejrzeć się” — i zamarłem, wpatrując się w gazowego giganta i kulę lawy w oddali. I chociaż moje serce zadrżało, to był dopiero początek.

Kiedy po raz pierwszy wyprodukowałem komórkę warp i skoczyłem w hiperspektrum — wtedy naprawdę zaniemówiłem. Świat wokół mnie zniekształcił się, gwiazdy rozciągnęły się w linie, a potem — bum! Sąsiedni system! Jedna planeta z metalowymi złożami, druga całkowicie pokryta oceanem, trzecia — fantastyczny różowy raj obfitujący w rzadkie zasoby. Pędziłem przez galaktykę, przeskakując z gwiazdy na gwiazdę, bez tchu z ekscytacji: „to jest mój kosmos!”

Tak narodziła się międzyplanetarna logistyka. Żelazo z lodowej planety, gdzie słońce jest słabym punktem; wodór z pobliskiego gazowego giganta; kwas z planety szklarniowej. Późna gra w Dyson Sphere Program wydaje się tylko skomplikowana. Nie, to wyzwanie dla twoich umiejętności, pamięci i zdolności umysłowych. A kiedy w końcu polecisz wystarczająco daleko i zobaczysz karawany łańcuchów statków rozciągających się przez systemy, poczujesz skalę i... przyjemność z porządku.

Dyson Sphere: euforia i wypalenie w jednym pakiecie

Budowanie warstwy sfery to kulminacja. Kiedy wystrzeliłem pierwsze promy ramowe i żagle słoneczne w kierunku gwiazdy, po prostu obserwowałem. Było poczucie kulminacji: przeszedłeś całą tę drogę, a teraz po prostu cieszysz się wynikiem. Ale budowa trwała. Minęło kolejne 6 godzin. I kolejne 12. Kiedy to się w końcu skończy?! Zostawiłem grę włączoną i zająłem się swoimi sprawami, tylko po to, aby panele mogły dalej się montować na orbicie. I stopniowo ekscytacja ustąpiła miejsca rutynie: buduj, przeciągaj, dodawaj rudy. Buduj, przeciągaj...

Kiedy sfera w końcu się zamknęła, poczułem dziwną emocję: tak, wygrałem, ale także straciłem coś: „Mogło być szybciej.” A gra się nie skończyła. Okazało się, że sfera nie była finałem, ale tylko kolejną fabryką — teraz w skali gwiazd. Więc zapisałem i wyszedłem. Wydawało się, że nie ma już nic do zrobienia.

Powrót po roku

Czasami zaglądałem do gry: latałem przez kosmos, unosiłem się na orbicie i medytowałem, obserwując bezbłędną pracę taśm transportowych. Obserwowanie rzek komponentów przepływających przez taśmy było hipnotyzujące, szczególnie na dużym ekranie. Podczas jednej z takich wizyt zdałem sobie sprawę, że DSP się zmieniło: po aktualizacjach planety zyskały atmosfery, dodano więcej modeli, poprawiła się jakość tekstur powierzchni. Statki zyskały błyski skoków w hiperspektrum, a gwiazdy — aureole i inne wizualne przyjemności. Zostałem wciągnięty z powrotem.

Resource_mining_45 — najlepsza planeta na wakacje w tej części galaktyki!

W moim drugim przejściu już wiedziałem, co robić. Szybkie uruchomienie w kosmos, czyste łańcuchy produkcyjne, korzystanie z planów. Zrozumiałem główną zasadę DSP: wszystko jest ograniczone, dopóki nie zbudujesz systemu, który radzi sobie z tym ograniczeniem. A plany — udane w niektórych aspektach, w innych już nie. Szablony oszczędzają mnóstwo czasu i eliminują rutynę jednym kliknięciem.

Podczas budowy mojej drugiej sfery wokół niebieskiej gwiazdy pojąłem prawdziwą skalę: tysiące paneli to kropla w oceanie. Rozszerzyłem łańcuchy produkcyjne, wyczerpałem kilkanaście planet, osuszyłem zasoby. Sfera pożerała wszystko, co mogłem jej dać, testując moją wytrzymałość, ale wytrwałem, czując przypływ energii.

Teraz jest prawie gotowa — została tylko górna sekcja. Obserwuję, jak panele zajmują swoje miejsce na orbicie i zdaję sobie sprawę: Dyson Sphere Program nie chodzi o „finał” (budowanie sfery Dyson), ale o rytm. Położony pas, zrównoważona produkcja, ustabilizowana wydajność — i znowu, teraz z innym komponentem. Dla niektórych to nudne. Dla mnie — to kombinacja szachowa, w której każdy ruch ma znaczenie.

Jakie było twoje najbardziej epickie niepowodzenie na początku gry?

Wyniki

***

Dyson Sphere Program nie jest dla fanów hollywoodzkich narracji ani adrenaliny (choć są tu też liczne starcia w kosmosie). To ucieczka dla inżynierów, gdzie organizowanie chaosu w cykle produkcyjne staje się medytacją. Idealne hobby dla tych, którzy szukają harmonii. A dzięki aktualizacjom od deweloperów i planom od społeczności — to niekończąca się przygoda.

    O autorze
    Komentarze0